niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 4

Głupi budzik. Głupi poniedziałek. W ogóle wszystko jest głupie. Nie otwierając oczu macam dookoła w poszukiwaniu telefonu. Gdy w końcu udaje mi się go wyłączyć, moje powieki powoli się podnoszą. Ze zdumieniem zauważam, że w łóżku znajduję się tylko ja. I gdy już mam dzwonić do Andrzeja, gdzie on wyparował, do moich nozdrzy dobiega charakterystyczny zapach. Lekko zaspana wchodzę do kuchni gdzie zastaję Wronę pichcącego omlety.
- Już wstałeś? – pytam nieprzytomnie. Zupełnie tak, jakby widok Andrzeja bez koszulki nic a nic mnie nie ruszał.
- O, hej. Chciałem zrobić ci niespodziankę, ale chyba nic z niej nie wyjdzie. – uśmiecha się do mnie, a chwilę później pałaszujemy śniadanie ze smakiem. Od razu po zjedzeniu widzę jak Wrona zakłada bluzę i zmierza do wyjścia. – Jadę do siebie, przebrać się. Do zobaczenia na treningu. –
Do szkoły docieram przed Andrzejem. Już z daleka widzę rozszczebiotaną Aśkę. Nie dziwię się, że ma taki dobry humor - w końcu ma dzisiaj urodziny.
- Wszystkiego najlepszego, Asiu! -
- Dzięki. Pamiętasz o mojej imprezie? Masz być na dwudziestą pierwszą, bo jak nie to… -
- Wiem, wiem skopiesz mi tyłek. – odpowiadam, śmiejąc się wraz z nią. Jak dobrze, że mam już prezent. W sumie nie było ciężko mi go wybrać. Asia zawsze powtarzała, że strasznie podoba jej się taki jeden naszyjnik, który widziała w Aparcie, więc miałam ułatwione zadanie.
- No dziewczyny, a wy jeszcze nie przebrane? – wesoły nastrój przerywa nam Wrona, który właśnie wkroczył do szkoły.
- Dobrze trenerze, już idziemy do szatni. – szybko odpowiada Aśka, a ja staram się nie koncentrować na Andrzeju. W końcu nikt nie wie o tym, że jesteśmy razem. Nauczyciel i uczennica – to zawsze budzi kontrowersje. Zajęcia mijają mi szybko jak nigdy. Po powrocie do domu rozsiadam się wygodnie w fotelu, ale nie na długo bo zaraz słyszę dzwonek do drzwi. Zaglądam przez wizjer i widzę Andrzeja z bukietem czerwonych tulipanów. Wpuszczam go do środka, a ten już od progu obdarowuje mnie pocałunkami. Nie, że mi to przeszkadza. Rozsiadamy się wygodnie na kanapie, ale ja wiem, że nie mam zbyt dużo czasu dla niego.
- Andrzej.. -
- Tak, kochanie? -
- Dzisiaj są urodziny Asi i urządza ona imprezę na którą jestem zaproszona. Wiesz, chętnie bym cię ze sobą wzięła, ale…-
- Ale nikt nie wie, że jesteśmy razem. Przecież nie jestem twoim ojcem, żebym mógł ci czegoś zabronić. – śmieje się.
- Obiecuję, że ci to wynagrodzę. A teraz chodź, pomożesz mi wybrać sukienkę. -
Szybki przegląd szafy nie daje żadnych rezultatów. Wrona naśmiewa się ze mnie do łez gdy stwierdzam, że „nie mam się w co ubrać”. Po około dwudziestu minutach decyduję się pójść w mojej ulubionej sukience – brzoskwiniowej. Po umalowaniu się i spakowaniu „niezbędnych” rzeczy do torebki, żegnam się z Wroną dając mu soczystego całusa.
- Pa kochanie. -
- Pa. Baw się dobrze. -
Pod klubem spotykam już Asię i razem wchodzimy do środka. Wszyscy wręczają jej prezenty, a mój wywołuje u niej jakąś histerię. – Kasia, skąd wiedziałaś? – Hmm, jeśli przez dwie godziny paplała mi do ucha o tym, jak bardzo podoba jej się ten naszyjnik, to ciężko by mi było kupić coś innego. Na salę wjeżdża wielki tort, zostaje wzniesiony toast, a teraz zabawa się zaczyna. Po około godzinie część gości już jest pijana. Aśka zniknęła gdzieś ze swoim chłopakiem, a ja siedzę sama przy barze. Zamawiam wodę z cytryną, bo obiecałam sobie, że nie wrócę schlana w trupa do domu. W tłumie tańczących ludzi zauważam moje znajome z klasy i dołączam do nich. Po kilku tańcach idę do baru po moją wodę, by ugasić pragnienie. Wracam z powrotem na parkiet, ale stopniowo zaczynam czuć się coraz gorzej. Zaczyna kręcić mi się w głowie więc siadam na barowym krzesełku. Powoli słabnę, aż w końcu urywa mi się film.

Ugh, moja głowa… Otwieram oczy i widzę, że znajduję się w swoim własnym łóżku w samej bieliźnie. Kurde, nawet nie pamiętam jak dostałam się do domu, a co dopiero jak się rozebrałam. Patrzę na zegarek. Czternasta. Fiu, fiu, Katarzyno. Coś chyba wczoraj zabalowałaś. Nagle przypominam sobie o treningu. Zerkam na telefon spodziewając się czterdziestu nieodebranych połączeń od Wrony, a tu… nic. Chyba się domyślił, że mogę lekko niedomagać po wczorajszym wieczorze i dał mi trochę spokoju. Dosłownie wyczołguję się z łóżka i docieram do szafy. Ubieram się w czerwony t-shirt i szorty, a następnie dreptam do kuchni i robię sobie śniadanie. A raczej śniadanio-obiad czy coś w tym rodzaju. Dobra, trzeba się zebrać i iść do Andrzeja - w końcu miałam mu wynagrodzić wczorajszy dzień. W osiedlowym sklepiku kupuję składniki do pizzy przy czym ze zdumieniem zauważam, że głowa przestała mnie boleć. Łapię taksówkę i szybko docieram pod jego mieszkanie. Dzwonię do drzwi i czekam. Gdy mi otwiera od razu ładuję się o jego mieszkania.
- Hej kochanie. Wybacz, że nie pojawiłam się na treningu, ale ocknęłam się dopiero o czternastej. Mam nadzieję, że jesteś głodny, bo mam tu składniki na pizzę. Ej, co się stało? – pytam, widząc jego zdenerwowaną i lekko strapioną twarz.
- Nic. – odpowiada zimnym tonem. – Fajnie było na imprezie? -
- Całkiem fajnie. Oczywiście nie licząc tego, że Aśka zmyła się w samym środku własnych urodzin. -
- Pytałem, czy fajnie było na imprezie. -
- Yyy… no… fajnie? – mówię, nie mając pojęcia o co mu chodzi. Obserwuję jak ze swojej kieszeni wyciąga telefon i czegoś w nim szuka. Po chwili wgapiam się w zdjęcie. Widać na nim jak leżę w samej bieliźnie z jakimś obcym, przytulonym do mnie chłopakiem. Mało tego, zdjęcie jest zrobione w moim własnym łóżku. Przez kilka minut nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa. Chciałabym wiedzieć co się stało wczorajszej nocy, ale nic nie pamiętam. Przerażonymi oczyma patrzę na Andrzeja. Jest smutny, rozżalony i najwyraźniej rozczarowany.
- Masz mi coś do powiedzenia? – pyta, a z jego oczu bije chłód.
- Andrzej… Ja nic nie pamiętam… Nie wiem co się wtedy stało. – mówię łamiącym się głosem.
- Ale ja wiem. Puściłaś się. – i tu ma rację. Przespałam się z tym chłopakiem. Wszystko na to wskazuje, nie ma żadnego punku zaczepienia. Z zamyślenia wyrywa mnie jego głos.
- Kim ten skurwysyn jest?! – wrzeszczy.
- Nie wiem. Nie znam go. -
- No i świetnie. Bzykałaś się z jakim obcym facetem. Nie no, bomba! – mówi ironicznym tonem.
- Andrzej, ja… -
- Wiesz, myślałem, że jesteś inna. Wtedy w parku widziałem ciepłą, szczerą i wesołą dziewczynę, o której nigdy bym nie pomyślał, że może mi wbić nóż w plecy. A tu proszę. Niespodzianka. -
- Posłuchaj mnie choć przez chwilę! Nie mam pojęcia co się stało wczoraj. Nic nie pamiętam. Z własnej woli nigdy bym cię nie skrzywdziła, rozumiesz? A w ogóle skąd masz to zdjęcie? -
- Dostałem dziś rano. Widocznie jeszcze ktoś był na tyle uczciwy, by mnie uprzedzić. -
- Kochanie, proszę… -
- Po prostu zniknij z mojego życia, ok? Zapomnij o tym co było. -
- Nie. Ja cię kocham. -
- Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć. -
- Andrzej… -
- Nigdy. -
Wychodzę z jego mieszkania trzaskając drzwiami, choć to nie na niego powinnam być wściekła, a na siebie. Błądzę po mieście, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu wchodzę na dach jakiegoś hotelu i zaczynam rozmyślać. Kaśka, coś ty zrobiła? Jak mogłaś? Prawda jest taka, że jedną nocą spierdoliłam sobie życie. Zraniłam tego, którego kocham i nic mnie nie usprawiedliwia. Najgorsze jest to, że nic z tego nie pamiętam i nawet nie wiem co ten chłopak ze mną robił. Na samą myśl jest mi niedobrze. I co teraz? Mam o wszystkim zapomnieć? Przecież to niemożliwe, bo czas spędzony z Andrzejem jest najpiękniejszym wspomnieniem. Po raz pierwszy poczułam się kochana, bezpieczna i w pełni akceptowana. A co dałam w zamian? Ech, szkoda gadać. Ciągle w uszach dźwięczą mi słowa „Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć.” Wciąż bolą. Wstaję i powoli podchodzę do krawędzi dachu. Patrzę na ludzi i widzę jak błahymi rzeczami się przejmują. Tymczasem ja straciłam ukochanego mężczyznę. I to na zawsze. Biorę ostatni, głęboki łyk powietrza, zamykam oczy i delikatnie odrywam stopy od podłoża. Lecę.

Witajcie :) Cieszę się niezmiernie, że jest Was na moim blogu coraz więcej. Mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań i rozdział będzie się podobał :D Buziaki ;*

10 komentarzy:

  1. O rany. No to się porobiło... Twoje opowiadanie nie przestaje mnie zaskakiwać.
    Szkoda mi Kaśki. Czy ktoś jej do tej wody czegoś dosypał? W każdym bądź razie- nie zazdroszczę.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj chyba lepiej by było gdyby jednak zaprosiła Andrzeja na tą imprezę. Przynajmniej miałby kto ją pilnować, a tak to proszę zabalował, ktoś jej czegoś dosypał, życzliwa koleżaneczka zrobiła zdjęcie, wysłała Andrzejowi i tak się wszystko spaprało :/
    Dobrze czaję? :p
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się porobiło. Coś czuję, że to robota tej Julki czy jak jej tam, albo tego jej byłego. Sama nie wiem co mam myśleć. Szkoda mi Kaśki, bo nic nie wie. I jeszcze Endrju taki smutny. Czekam na kolejny i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że tak się stało. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią i bd dobrze. pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://siatkowkaamoimzyciem.blogspot.com/ pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Poczatkowa wizja Andrzeja bez koszulki przy garach *.* Ja pitole.. tego sie nie spodziewalam. Czekam na kolejny :O

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie zaskoczyłaś. Coś czuję, że za tym wszystkim stoi ta cała Julka. Biedna Kasia :( Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam na nowy http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. :D
    http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/07/normal-0-21-false-false-false.html :)
    PS. Zapraszam na II rozdział.
    http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/07/rozdzia-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowy: http://siatkowkaamoimzyciem.blogspot.com/ pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mogła zaprosić Andrzejka,on na pewnie by temu zapobiegł. Biedna ;( szkoda mi jej. Z niecierpliwością czekam jak dalej potoczą się jej losy! Zapraszam do nas ;) w roli głównej,nikt inny jak Wronka ;D http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. W imieniu Maniek serdecznie zapraszam na 3 część przygód Olimpii i Karoliny z bloga http://nie-dusza-kocha-lecz-oczy.blogspot.com . Pozdrawiam serdecznie
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń