- No, to tutaj. – mówię, wskazując na uroczą lodziarnię schowaną wśród różnych sklepów z pierdołami. Wrona otwiera drzwi przede mną i puszcza przodem – jak prawdziwy dżentelmen.
- Faktycznie, przytulnie tu. – stwierdza Andrzej tuż po wejściu.
- Wiem. Lubię tu posiedzieć sobie sama odkąd… - gryzę się w język. On nie musi o tym wiedzieć. To już jest za mną i nie wróci. Dzięki Bogu nie wróci.
- Hej, jesteś tam w środku? – z zamyślenia wyrywa mnie jego głos i ręka machająca przed moją twarzą.
- Wybacz, zamyśliłam się. -
- Jaki smak bierzesz? -
- Waniliowe i truskawkowe. - odpowiadam bez namysłu. Zawsze je biorę odkąd sięgam pamięcią.
- To dla mnie to samo. – odruchowo sięgam po portfel, ale jestem łapana za rękę. – Chyba sobie żartujesz. Ja płacę za lody, a ty mnie oprowadzasz po mieście. Przysługa za przysługę-
Normalnie w tej chwili zaczęłabym wrzeszczeć, że ktoś tu zapomina o równouprawnieniu i innych tego typu sprawach, ale nie dzisiaj. Dzisiaj się poddaję, bo wiem, że i tak nie wygram.
- Hmm, to może teraz pójdziemy do parku? – proponuję. – W końcu mam ci pokazać trochę miasta, a siedząc w lodziarni to tego nie zrobimy. – kwituję z uśmiechem. W drodze do parku wesoło sobie rozmawiamy. Przy nim nie czuję się skrępowana, wręcz przeciwnie, czuję się jakbyśmy się znali od zawsze. Siadamy na maleńkiej ławeczce na obrzeżach parku. Nawet nie zauważam kiedy Andrzej mnie obejmuje. Patrzę mu głęboko w oczy i… zauważam w nich smutek. To nie jest ten wesoły, uśmiechnięty facet jakiego poznałam. Widać, że coś go trapi. Delikatnie odgarnia moje blond włosy z policzka, po czym mówi:
- Cholera. Jesteś taka śliczna i pociągająca… Ech, szkoda. -
- Szkoda? Wybacz, ale nie rozumiem. – mówię, powoli się od niego odsuwając.
- Nie, ja naprawdę nie mogę. Nie chcę… -
- Czego nie chcesz? Wyjaśnij mi to, bo ja już nic nie wiem. -
- Ja nie chcę być przeszkodą. -
- Jaką przeszkodą do cholery? O czym ty gadasz? -
- Przeszkodą pomiędzy tobą, a twoim chłopakiem. – odpowiada wyraźnie zawiedziony i smutny.
- Jaki chłopakiem?! Co to jest kurwa, jakaś ukryta kamera? Może za chwilę wyskoczy mi tu ktoś krzycząc „mamy cię”?! – odskakuję od niego jak opatrzona, przy okazji wrzeszcząc na cały park, czym skupiam na sobie wzrok większości moherów. Najwyraźniej zainteresowała je moja historia, bo wszelkie rozmowy i różańce zostały zakończone.
- Po co udajesz? Chcesz zrobić ze mnie swoją zabawkę? „Znalazł się ładny siatkarz, pobawię się nim, a jak mi się znudzi to wrócę do Damianka, tak”? – Damian. A tak chciałam o nim zapomnieć. Prawie mi się to udawało – aż do teraz. Szybko jednak wracam do rzeczywistości i wypytuję Andrzeja:
- Kto ci o nim powiedział? Kto? – pytam cholernie zdenerwowana.
- Julka. -
- Zajebę ją, zajebę jak tylko ją zobaczę! Pierdolona dziwka z wypchanymi cyckami i brakiem jakichkolwiek śladów inteligencji! -
- Być może, ale to ona mnie uchroniła przed tym gównem w jakie bym się wpakował wiążąc się z tobą! -
- Jesteś pewien? Rozstałam się z nim sześć miesięcy temu. Damian siedzi w więzieniu, rozumiesz?! Zaczął handlować prochami i na dodatek chciał w to jeszcze wciągnąć mnie! Julka cię okłamała! Dotarło? -
- Skąd mam wiedzieć kto mówi prawdę? – mówi już trochę spokojniej, a ja widzę, że zaczyna wątpić w słowa Julki.
- Zastanów się komu ufasz. Julce czy mnie. – siadam z powrotem na ławce, zmęczona całą tą kłótnią. W mojej głowie kołatają się tysiące myśli: „Czemu Julka mu wmówiła, że dalej chodzę z Damianem?”, „Jakim cudem Andrzej jej uwierzył?” i chyba to najważniejsze pytanie: „Co on teraz zrobi?”. Zerkam na niego ukradkiem i widzę jak zatacza kolejne koło na trawniku. Po jego twarzy wnioskuję, że bije się z myślami. Chcę się ruszyć z ławki i pobiec szybko do domu, ale coś mnie na niej trzyma, nie pozwalając mi drgnąć. Po chwili koło mnie przysiada się Andrzej. Patrzy mi w oczy i szepcze:
- Przepraszam. Przepraszam za to, że pomyślałem, że mogłaś mnie oszukać.. Przepraszam, że zaufałem Julce. Przepraszam, że podniosłem głos na ciebie. Przepraszam za to, że byłem taki głupi. Przepraszam… -
- Nie przepraszaj. Całuj. – ledwo kończę zdanie, a już czuję jego wargi na moich. Całuje mnie delikatnie, tak, jakby nie chciał mnie skrzywdzić, jakbym była porcelanową lalką, która w każdej chwili może się stłuc. Nasz pocałunek trwa długo, bardzo długo. Gdyby mogła coś poradzić, to ten pocałunek nigdy by się nie kończył. Mogłabym spędzić całą wieczność w objęciach Andrzeja. Cóż poradzę na to, że jego dotyk sprawia, że się rozpływam, a pocałunek jest nieziemski. Bynajmniej, nie jestem jakimś ekspertem od pocałunków, ale ten jest naprawdę wyjątkowy. Odsuwam się, niechętnie odrywając usta od jego ust i patrzę mu w oczy – tak wesołe, szczęśliwe i… zakochane? Wtulona w jego ramionach rozglądam się wokoło. Nie tylko ja jestem zadowolona z takiego obrotu spraw – nawet mohery chyba się cieszą, bo uśmiechają się patrząc na naszą dwójkę. Niestety, coś psuje mi ten wyjątkowy nastrój. Samochód przejeżdżający koło parku. Tak konkretniej to czerwony samochód z naklejonym na maskę smokiem. Za dobrze pamiętam ten wóz. Choć to przecież niemożliwe, by to on… Nie, to na pewno przywidzenie. Zresztą po chwili o tym zapominam, gdyż delektuję się chwilą w której Andrzej całuje mnie w czoło.
Dopiero po dwóch godzinach ruszamy się z miejsca, a mój facet (chyba mogę go tak nazywać?) odprowadza mnie pod mój dom. Żegnamy się długim, czułym pocałunkiem, którego chyba nigdy nie zapomnę. Po wejściu do domu rzucam się na łóżko. Nie mam ochoty na robienie czegokolwiek, wolę myśleć o nim. Za oknami jest już ciemno, gdy dostaję smsa: „Dobranoc, Kochanie :*” Szybko odpisuję: „Nawzajem, miłej nocy <3” . Zaraz, zaraz skąd on ma mój numer? Nieważne. Prawie zasypiam lecz budzi mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Owijam się szlafrokiem i bez zastanowienia otwieram. Tuż po otwarciu dostaję w twarz. Gdy upadam na podłogę i świat ciemnieje mi przed oczami, słyszę znajomy głos: - Cześć kotku. Stęskniłem się za tobą. -
Tadam! Oto przed wami kolejny rozdział – mam nadzieję, że się spodoba J Cieszę się, że ktokolwiek czyta te moje wypociny, bo to daje mi niesamowitą motywację do pisania. Dziękuję, że jesteście. ♥
- Faktycznie, przytulnie tu. – stwierdza Andrzej tuż po wejściu.
- Wiem. Lubię tu posiedzieć sobie sama odkąd… - gryzę się w język. On nie musi o tym wiedzieć. To już jest za mną i nie wróci. Dzięki Bogu nie wróci.
- Hej, jesteś tam w środku? – z zamyślenia wyrywa mnie jego głos i ręka machająca przed moją twarzą.
- Wybacz, zamyśliłam się. -
- Jaki smak bierzesz? -
- Waniliowe i truskawkowe. - odpowiadam bez namysłu. Zawsze je biorę odkąd sięgam pamięcią.
- To dla mnie to samo. – odruchowo sięgam po portfel, ale jestem łapana za rękę. – Chyba sobie żartujesz. Ja płacę za lody, a ty mnie oprowadzasz po mieście. Przysługa za przysługę-
Normalnie w tej chwili zaczęłabym wrzeszczeć, że ktoś tu zapomina o równouprawnieniu i innych tego typu sprawach, ale nie dzisiaj. Dzisiaj się poddaję, bo wiem, że i tak nie wygram.
- Hmm, to może teraz pójdziemy do parku? – proponuję. – W końcu mam ci pokazać trochę miasta, a siedząc w lodziarni to tego nie zrobimy. – kwituję z uśmiechem. W drodze do parku wesoło sobie rozmawiamy. Przy nim nie czuję się skrępowana, wręcz przeciwnie, czuję się jakbyśmy się znali od zawsze. Siadamy na maleńkiej ławeczce na obrzeżach parku. Nawet nie zauważam kiedy Andrzej mnie obejmuje. Patrzę mu głęboko w oczy i… zauważam w nich smutek. To nie jest ten wesoły, uśmiechnięty facet jakiego poznałam. Widać, że coś go trapi. Delikatnie odgarnia moje blond włosy z policzka, po czym mówi:
- Cholera. Jesteś taka śliczna i pociągająca… Ech, szkoda. -
- Szkoda? Wybacz, ale nie rozumiem. – mówię, powoli się od niego odsuwając.
- Nie, ja naprawdę nie mogę. Nie chcę… -
- Czego nie chcesz? Wyjaśnij mi to, bo ja już nic nie wiem. -
- Ja nie chcę być przeszkodą. -
- Jaką przeszkodą do cholery? O czym ty gadasz? -
- Przeszkodą pomiędzy tobą, a twoim chłopakiem. – odpowiada wyraźnie zawiedziony i smutny.
- Jaki chłopakiem?! Co to jest kurwa, jakaś ukryta kamera? Może za chwilę wyskoczy mi tu ktoś krzycząc „mamy cię”?! – odskakuję od niego jak opatrzona, przy okazji wrzeszcząc na cały park, czym skupiam na sobie wzrok większości moherów. Najwyraźniej zainteresowała je moja historia, bo wszelkie rozmowy i różańce zostały zakończone.
- Po co udajesz? Chcesz zrobić ze mnie swoją zabawkę? „Znalazł się ładny siatkarz, pobawię się nim, a jak mi się znudzi to wrócę do Damianka, tak”? – Damian. A tak chciałam o nim zapomnieć. Prawie mi się to udawało – aż do teraz. Szybko jednak wracam do rzeczywistości i wypytuję Andrzeja:
- Kto ci o nim powiedział? Kto? – pytam cholernie zdenerwowana.
- Julka. -
- Zajebę ją, zajebę jak tylko ją zobaczę! Pierdolona dziwka z wypchanymi cyckami i brakiem jakichkolwiek śladów inteligencji! -
- Być może, ale to ona mnie uchroniła przed tym gównem w jakie bym się wpakował wiążąc się z tobą! -
- Jesteś pewien? Rozstałam się z nim sześć miesięcy temu. Damian siedzi w więzieniu, rozumiesz?! Zaczął handlować prochami i na dodatek chciał w to jeszcze wciągnąć mnie! Julka cię okłamała! Dotarło? -
- Skąd mam wiedzieć kto mówi prawdę? – mówi już trochę spokojniej, a ja widzę, że zaczyna wątpić w słowa Julki.
- Zastanów się komu ufasz. Julce czy mnie. – siadam z powrotem na ławce, zmęczona całą tą kłótnią. W mojej głowie kołatają się tysiące myśli: „Czemu Julka mu wmówiła, że dalej chodzę z Damianem?”, „Jakim cudem Andrzej jej uwierzył?” i chyba to najważniejsze pytanie: „Co on teraz zrobi?”. Zerkam na niego ukradkiem i widzę jak zatacza kolejne koło na trawniku. Po jego twarzy wnioskuję, że bije się z myślami. Chcę się ruszyć z ławki i pobiec szybko do domu, ale coś mnie na niej trzyma, nie pozwalając mi drgnąć. Po chwili koło mnie przysiada się Andrzej. Patrzy mi w oczy i szepcze:
- Przepraszam. Przepraszam za to, że pomyślałem, że mogłaś mnie oszukać.. Przepraszam, że zaufałem Julce. Przepraszam, że podniosłem głos na ciebie. Przepraszam za to, że byłem taki głupi. Przepraszam… -
- Nie przepraszaj. Całuj. – ledwo kończę zdanie, a już czuję jego wargi na moich. Całuje mnie delikatnie, tak, jakby nie chciał mnie skrzywdzić, jakbym była porcelanową lalką, która w każdej chwili może się stłuc. Nasz pocałunek trwa długo, bardzo długo. Gdyby mogła coś poradzić, to ten pocałunek nigdy by się nie kończył. Mogłabym spędzić całą wieczność w objęciach Andrzeja. Cóż poradzę na to, że jego dotyk sprawia, że się rozpływam, a pocałunek jest nieziemski. Bynajmniej, nie jestem jakimś ekspertem od pocałunków, ale ten jest naprawdę wyjątkowy. Odsuwam się, niechętnie odrywając usta od jego ust i patrzę mu w oczy – tak wesołe, szczęśliwe i… zakochane? Wtulona w jego ramionach rozglądam się wokoło. Nie tylko ja jestem zadowolona z takiego obrotu spraw – nawet mohery chyba się cieszą, bo uśmiechają się patrząc na naszą dwójkę. Niestety, coś psuje mi ten wyjątkowy nastrój. Samochód przejeżdżający koło parku. Tak konkretniej to czerwony samochód z naklejonym na maskę smokiem. Za dobrze pamiętam ten wóz. Choć to przecież niemożliwe, by to on… Nie, to na pewno przywidzenie. Zresztą po chwili o tym zapominam, gdyż delektuję się chwilą w której Andrzej całuje mnie w czoło.
Dopiero po dwóch godzinach ruszamy się z miejsca, a mój facet (chyba mogę go tak nazywać?) odprowadza mnie pod mój dom. Żegnamy się długim, czułym pocałunkiem, którego chyba nigdy nie zapomnę. Po wejściu do domu rzucam się na łóżko. Nie mam ochoty na robienie czegokolwiek, wolę myśleć o nim. Za oknami jest już ciemno, gdy dostaję smsa: „Dobranoc, Kochanie :*” Szybko odpisuję: „Nawzajem, miłej nocy <
Tadam! Oto przed wami kolejny rozdział – mam nadzieję, że się spodoba J Cieszę się, że ktokolwiek czyta te moje wypociny, bo to daje mi niesamowitą motywację do pisania. Dziękuję, że jesteście. ♥
Ooo, romatico :3 Jak ja uwielbiam takie klimaty, ojejuńciu. A tam, Wronka bez żadnego skrępowania ni nic. Uwielbiam to. Nie to żeby coś, ale też bym sobie posiedziała z Andrzejem na ławce w parku. Jeśli ten kto ją odwiedził na samym końcu rozdziału jest Damianem to umrę. Nie rób mi tego. No, ale jeśli już to i tak wiem, że zgrabnie z tego wybrniesz i wszystko skończy się dobrze. No to czekam na kolejny rozdział (informuj mnie, błagam :3). Buziaki! :*
OdpowiedzUsuńMatko z ojcem, JAK MOZNA TAK SKONCZYC? NO JAK?! Teraz bede to przezywac!
OdpowiedzUsuńTakiego rozdziału to ja się nie spodziewałam. Nigdy bym nie przypuszczała, że na pierwszym spotkaniu już się będzie tyle działo. Tylko czekać, jak się to dalej potoczy... ;)
OdpowiedzUsuńBoję się, że jak się o tym dowie Damian, to będzie trochę niebezpiecznie... Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów! :)
Pozdrawiam.
Dlaczego kończysz w takim momencie???;d Tyle się dzieję, dobrze, że Andrzej uwierzył jej a nie tej Julce. Już się nie mogę doczekać kolejnego;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń