sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 1

Ojcze Przenajświętszy i wszyscy Anieli w Niebie. On tu stoi. Gdyby w sali nie było nikogo, najprawdopodobniej podeszłabym do niego i zaczęła szturchać palcem, by sprawdzić czy to nie hologram. Ale mój wewnętrzny hamulec właśnie się nacisnął i siedzę spokojnie w ławce jak pozostałe 27 głów.
- Witajcie, nazywam się Andrzej Wrona i przez następny miesiąc będę miał z wami zajęcia. Raczej nie ma tu dużo do tłumaczenia, ale macie jakieś pytania?-
- Ja mam pytanie. – wyrywa się Julka – klasowa piękność. – Jaki strój obowiązuje? – pyta, przy okazji poprawiając sobie cycki. Wróć. Nie cycki, tylko watę w staniku, a to różnica.
- Pan nie odpowiada, Julka i tak przyjdzie w szpilkach. – śmieje się Michał, a chwilę później cała klasa.
- Strój dobierzcie sobie sami. Najważniejsze żeby było wam wygodnie. A i przy okazji, nie mówcie do mnie pan – po prostu Andrzej. -
Na następnej lekcji nie jestem w stanie się skupić. Choć powinnam, bo piszę sprawdzian z fizyki. Moją głowę zaprzątają inne myśli. W zasadzie to nie wiem, kiedy kończę zajęcia i jak docieram do domu, ale to mnie nie obchodzi. Liczy się tylko jutrzejszy dzień.

- I co, kto jest szybszy? – pytam się telefonu. Po raz pierwszy wstałam wcześniej niż mój budzik. No dobra, w sumie nie wiem czy spałam, bo mój mózg nie chciał się wyłączyć, ale i tak jestem z siebie dumna. Po dotarciu pod salę gimnastyczną zauważam dość sporą grupkę ludzi. Oczywiście, przeważa wśród nich płeć żeńska, co mnie nic a nic nie dziwi. Po chwili dołączają nasi koledzy i cała klasa jest w komplecie. Zresztą, na Wronę też nie trzeba długo czekać – pojawia się pięć minut później. Każe nam się przebrać i wejść na salę. Na widok bluzki Julki ledwo duszę śmiech. W sumie to nie wiem czy to jest bluzka czy stanik. Cholera wie. Po wejściu na salę szybko dzielimy się na drużyny i zaczynamy grać. Okej, powiedzmy to głośno – moja klasa nie umie grać w siatkę. Wcale. Oho, jest akcja. Piłka odbija się od Julki (aż dziwne że Julka się przed nią nie chowa), wpada w siatkę, biegnę z przyjęcia tylko po to by podbić piłkę, upadam i… czuję przeszywający ból w łokciu. Modlę się tylko, by moja kontuzja się nie odnowiła, bo nie mam zamiaru przegapić treningu z Wroną. Tłum ludzi się nade mną pochyla, chyba by sprawdzić czy żyję, a do moich uszu dobiega aksamitny głos:
- Posuńcie się. Co cię boli? – pyta wyraźnie zaniepokojony Andrzej.
- Łokieć. – syczę przez zęby, bo ból jest naprawdę niemiłosierny.
- Chodź, opatrzę ci go. -
Idę wraz z Andrzejem do pokoju ze sprzętem medycznym. Wyciąga z szafki jakąś maść, bandaże i inne pierdoły. – Wyprostuj rękę. – robię co każe, choć w sumie już sama jego obecność sprawia, że łokieć mnie przestaje boleć. Delikatnie mi go opatruje, tak, jakby nie chciał mi zrobić krzywdy.
- No, gotowe. Dzisiaj już raczej nie zagrasz, ale mam nadzieję, że jutro już będziesz w stanie. – mówiąc to puszcza mi oczko. – Byłaby to wielka strata dla zespołu. -
- Też mam nadzieję, że zagram. –mówię, doskonale jednak wiedząc, że nawet gdyby mój łokieć był urwany, to i tak przyszłabym na trening. -
- Wiem co świetnie działa na poprawę humoru – lody. Kurcze, chętnie bym cię na nie zaprosił tylko nie mam pojęcia gdzie tu jest jakaś lodziarnia. – mówi z lekkim zakłopotaniem, które w jego wykonaniu jest cholernie urocze.
- Jest tu taka jedna, może z dwie ulice stąd. – odpowiadam.
- Świetnie. Przy okazji mogłabyś mi pokazać miasto, bo lekko się tu gubię? -
- Chętnie. To co, idziemy od razu po zajęciach? -
- Od razu. Po co czekać? – mówi wyraźnie zadowolony z takiego obrotu spraw. – No, chodź na salę. W końcu jako trener nie powinienem ich zostawiać na długo.

Po wejściu na salę od razu podbiega do mnie Asia. – Twój łokieć żyje? - pyta strapiona.
- Żyje, żyje. Dzięki. -
- Wiesz, powinnaś wiedzieć co Julka przed chwilą gadała. -
- Co gadała? Mów! -
- Stwierdziła, że specjalnie się wywaliłaś i to tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę Andrzeja. -
- No dobra, Kasia żyje, a ty możesz wracać na boisko. – mówi Wrona wyraźnie się do mnie uśmiechając.
- Okej, dzięki za info Asiu. Drużyna cię potrzebuje. -
Przysięgam, że gdybym mogła zabijać wzrokiem to Julka zostałaby zmieciona z kuli ziemskiej już dawno. Co ona sobie wyobraża? Gdyby nie łokieć, to już dawno sprzedałabym jej cios prosto w szczękę, ale że jest jak jest, to mogę tylko wpatrywać się w nią zabójczym wzrokiem. Ba, mało tego, teraz z miną smutnego psiaka pyta się Andrzeja jak ma odbić piłkę:
- Trenerze, ale jak mam ułożyć ręce? -
- Pokazywałem ci przecież. -
- No ale to za trudne. Mógłbyś mi pomóc? – mówiąc to, bije z niej taki lukier, że zbiera mi się na wymioty. Andrzej cierpliwie układa jej ręce, a jak obserwuję sposób w jaki ona na niego patrzy. Jakby chciała go pożreć w całości.
- Dziękuję za pomoc. -
- Nie ma za co. To w końcu moje zadanie. -
- To może jakoś się odwzajemnię. Może mogłabym cię oprowadzić po mieście. Co ty na to? -
Kurwa. No to sobie poszłam na lody z Wroną. To jest prosta matematyka: dziewczyna z cyckami (nawet wypchanymi) i bluzką-stanikiem zawsze wygrywa z dziewczyną w zwykłym t-shircie i z obandażowana ręką. No cóż, szkoda, ale z cyckami nie wygram.
- Dzięki za propozycję, ale mam już przewodnika. Prawda Kasiu? -
- Mhm. – mruczę pod nosem niedowierzając w to co się stało. Andrzej odmówił Julce! Julka tez chyba niedowierza, bo gapi się na niego pytającym wzrokiem: „Wolisz iść z tym czymś, a nie ze mną?”.
- Możesz iść się przebrać, a my idziemy. – mówiąc to bierze moją torbę na swoje ramię. I tak właśnie wychodzę: z uśmiechem zwycięstwa na twarzy i w delikatnych objęciach Wrony.



Moja wena się rozszalała i oto przed wami pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że z czasem będzie was tu coraz więcej. ;) Dzięki za komentarze i liczę na kolejne :D Pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział;) Nie spodziewałam się, że Andrzej tak szybko poprosi o oprowadzenie po mieście Kasie. Jak je nie lubię takich laluni jak Julka to aż się we mnie gotuje;d Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział;) Jeśli możesz to poinformuj mnie o nim. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta klasowa 'pieknosc' jest taka zenujaca, ze az mi cieplo :D Nienawidze takich ludzi. Ciekawe, jak wypadnie spotkanie w lodziarni. Informuj: 45151183. Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jest tak samo, że prawi nikt nie umie grać w siatkówkę, a są i osoby, co się piłki boją :D No ale na wycieczce szkolnej się trochę podszkoliliśmy, bo blisko boisko mieliśmy :D Szkoda tylko, że nikt nam nie powiedział, żeby dres zabrać. No ale w jeansach też się fajnie gra. ;)
    Klasowa piękność u mnie zachowuje się tak samo :D I jeszcze pomyśleć, że niby jej przyjaciółką jestem, ale na szczęście bardzo się od siebie różnimy :D
    A Andrzej to sprawia, że się rozpływam normalnie. Mieć takiego ternara (nawet przy 170 wzrostu) to prawdziwy skarb. Szkoda tylko, że nie można mu bez problemu w oczy spojrzeć :/
    Kaśka to ma szczęście :D
    Pozdrawiam serdecznie,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Zapraszam serdecznie na "Przecież każdy człowiek chce być kochanym. Nie ważne jest to, czy jest sportowcem czy prostytutką..." - to historia o Gabrysi i Zbyszku, którzy nie wierzą w swoje szczęście, bo w ich życiu szczęście chyba się już skończyło. Czy jedno z nich pomoże drugiemu podnieść się i sprawić, że sens życia znowu wróci do Zbyszka? Czy drugie pokaże pierwszemu, że na tym świecie istnieją jeszcze uczucia i warto w nie wierzyć, uszczęśliwiając w ten sposób Gabrielę?
    Jeśli zainteresowało Cię to, to zapraszam na http://to-tylko-siedem-dni-kotku.blogspot.com/:*
    Ps 2. MOżesz mnie informować o nowych przez gg ? (15696793)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać kolejnych. :D
    Na szczęście u mnie w klasie (gimnazjum) nie było takich ,,piękności". Wkurzająca osóbka z tej Julki.
    Fajnie by było mieć treningi z siatkarzem, choć z drugiej strony byłoby to bardzo kompromitujące. Trzeba przyznać, że gra w siatkówkę nie zawsze wychodzi... ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygujesz, oj, intrygujesz ;) Jakby Wronka zaczął mnie trenować to umarłabym w raju. Bo to aż nie do pomyślenia jest. Jakbyś zareagowała, gdyby taki Andrzej uczył Cię wf? I nie tylko z wyglądu, bo Endrju to przystojny chłopak jest, ale sam fakt, że jest siatkarzem! To już jest coś! I popieram, bo u mnie też nikt nie umie grać w siatkę. Szczerze mówiąc ja jako rozgrywacz też się już popsułam, a trener nie przedłużył ze mną kontraktu, so... lipa. :D Jestem ciekawa jak ta wycieczka po mieście wpłynie na ich stosunki. Szykuje się tu coś ciekawego i nie mogę się doczekać.

    Byłabym Ci wdzięczna, gdybyś mogła mnie informować o nowościach. Najlepiej na grasz-wygrywasz.blogspot.com. Przy okazji to pojawił się nowy rozdział, gdybyś chciała przeczytać to zapraszam :3 Buziaki.

    OdpowiedzUsuń